wtorek, 6 marca 2012

Jaramsię

Dzisiejszy post miał być zupełnie o czym innym. Ale! Dzięki kochanej Tuli (która mam nadzieję, wybaczy mi przypływ internetowych wyznań miłosnych;) zdecydowałam się na licytację pasiastego underbusta z PaperCars. Obecnie nie jest on w ofercie sklepu. 


Ale od początku- na pewnym fantastycznym forum wrzuciła link do aukcji, a ja pod wpływem impulsu zalicytowałam. Pomyślałam, a co mi szkodzi? Po dwukrotnym przebiciu mojego maksimum i zauważeniu, że jest biało- granatowy (na moim monitorze wyglądał zawsze jak czarny, a granatowy to mój ulubiony kolor;), gorset powiedział do mnie 'mamo'. Stwierdziłam wtedy, że musi być mój! Dałam takie maksimum, że się przestraszyłam. Ale cóż...Przecież nie zostawię sieroty samej, w obcym domu! Na koniec była iście epicka bitwa, z góry skazana na porażkę. W tym momencie chcę przeprosić wszystkie 7 osób, które poległy- wybaczcie, on był mój od początku;)


Hethell mówi, że się uzależnię. Ale to nie prawda! Ja...ja...<obłęd w oczach>To dopiero początek moich paperkotowych zakupów!Jak dobiję do ilości gorsetów Hethell to zgłoszę się na leczenie, do domu bez klamek. Będziecie mnie odwiedzać?;)


Zdjęcie  pochodzi pierwotnie ze strony www.papercats.pl

2 komentarze:

  1. To on nie jest CZARNY O_O?! Całe moje życie myślałam, że właśnie czarny :s...
    A co do odwiedzin, to trafię na leczenie razem z Tobą.. o ile będzie co kupować : P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na aukcji było, że granatowy. Nie ważne. W obu kolorystykach bym go wzięła;)

      Ok, to jak coś, możemy dzielić pokój;)

      Usuń