Jedyny słuszny strój na wczorajsze popołudnie składał się z najbardziej przewiewnych i cienkich ubrań:
Bluzka z gorsetowym wiązaniem przez całe plecy z outletu o wdzięcznej nazwie WC
Asymetryczna spódnica przywieziona 7 lat temu z Paryża
Drewniane kolczyki trykwery z Eko Jarmarku
Łańcuszek w splocie królewskim udziergany przez mojego Mężczyznę.
Dziubek musiał być;)
Twarz pozostawiłam naturalną:
Korektor
Puder+bronzer
Tusz do rzęs
Szminka o ton ciemniejszy niż usta
Jako jedyny kolorowy akcent- lakier do paznokci
W torbie był jeszcze nieodłączny element, nie tylko o tej porze roku- wachlarz- duży, biały, haftowany, na drewnianym stelażu.
Czadowa bluzka!! Ale nazwa outletu mnie rozwaliła xD
OdpowiedzUsuń-Skąd masz bluzkę?
-Z WC
-o0
A sam strój i dodatki bardzo mi się podobają :D!
Owszem, 27 czerwca się urodziła;)
OdpowiedzUsuńTak:) Jak znajdę chwilkę czasu to coś wkleję;)
OdpowiedzUsuń